W marcu Jaś:
- hucznie świętował swoje
półurodziny (o czym była mowa TUTAJ)
- zaczął jeść dorosłe
jedzenie (relacja o TUTAJ)
. Wypróbował już marchewkę, ziemniak, dynię, groszek, pasternak, szpinak i
kalafior. Wszystko doskonałe, wszystko przepyszne. Na niedzielę szykujemy
królika.
- był na swojej pierwszej
parapetówce. Przez pierwsze dwie godziny był gościnny, ale potem wybrał
objęcia Morfeusza.
- nieśmiało wkroczył w
rozmiar 68. Czasem trzeba podwinąć rękawek, ale po prostu nie mogliśmy już
dłużej czekać.
- ćwiczył z mamą 3 razy
dziennie. Rehabilitacja trwa już ponad 100 dni i według lekarzy przynosi
zamierzone efekty, co daje nadzieję, że nasz wspólny trud ma sens.
- nauczył się przekręcać z
pleców na brzuch i robi to ciągle, żeby za 5 minut albo 10 sekund
narzekać, że znów jest na brzuchu. Wciąż czekamy na obrót na plecy, który
póki co, mimo maminych nauk, nie nadchodzi.
- odkrył ciąg przyczynowo –
skutkowy typu potrząsanie – grzechotanie. Czasami, poprzez
nieskoordynowane ruchy, cierpi na tym głowa, ale sam zainteresowany zdaje
się tym nie przejmować.
- nie doszukał się jeszcze
zęba. Biała kropka przypominająca zęba, o której była mowa w piątym
miesiącu (o TUTAJ), to póki co taka podpucha, żeby mieć pretekst do narzekań, gdy ma się zły
humor.
- nie
tracił za dużo czasu na spanie, bo świat jest przecież ultraciekawy.
- rozkochiwał, wszystkich, wszędzie, bardzo mocno.
i mały bonus:
Wpadłam i zostanę tu na dłużej, zdecydowanie! :) świetne zdjęcia, pochwal się jakim obiektywem je robisz?
OdpowiedzUsuńDzięki, zapraszamy! Tutaj większość zdjęć była zrobiona canonem 50mm 1.4 :)
UsuńCudne fotki i Wy tacy śliczni:)
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
Usuń