Moją obecność tutaj zawdzięczam czasowi, który raczył się
zmienić na zimowy i zachęcił moje dziecko do zapadania w sen o wiele wcześniej
niż dotychczas. To ciekawe, że ta zmiana, czysto formalna, pociąga za sobą
takie skutki. Jaś, który wcześniej nie schodził z parkietu przed 21, zasypia
teraz po 19. O, żeby to nie był przedwczesny hymn pochwalny. A tymczasem mamy
jesień. Taką miłą na razie, nienachalną. Chodzimy więc po lasach i nie tylko,
bo w Jasiu, w sposób naturalny, narodził się mały odkrywca. Ma już swoje
ulubione ścieżki, ulubione włączniki i magnesy na zmywarce. Ustawia programy w
pralce, wyciąga pranie, pokazuje jaki jest duży i daje niespodziewane buziaki –
wszechstronność w każdym calu, serce rośnie.
piątek, 31 października 2014
Project 52 upgrade
Niestety w ostatnich tygodniach, zbyt zabiegana, by uchronić Jasia przed kolejnymi niebezpieczeństwami, nieco zaniedbałam mój aparat. Dodaję więc to, co mam, z przykrością stwierdzając, że nie we wszystkich tygodniach udało się obfotografowac Małego Księcia. Ale z racji tego, że już nieco przywykłam do dziecka szybkiego jak błyskawica, powoli wracam do fotografii.
czwartek, 9 października 2014
Wrześniowe retrospekcje
Wrzesień minął nam pod znakiem pierwszych urodzin, pierwszych samodzielnych kroków, pierwszych górnych zębów, (czekam wciąż na pierwszą przespaną noc. Uparta nie nadchodzi), trzeciego w tym roku wesela i trzydniówki. Wrażeń mieliśmy bez liku. Jak dobrze, że w kadrach można zatrzymać miesiąc po miesiącu, bo uciekają mi teraz w niezmierzonym tempie. Wrzesień ubiegłego roku był najtrudniejszym wrześniem mojego życia, ale dzięki niemu już każdy kolejny będzie niesamowity. Każdego 18. będziemy sobie przypominać, że cuda przecież się zdarzają.
Subskrybuj:
Posty (Atom)