Blok nr 8

Strony

sobota, 24 stycznia 2015

Cienie nieobecnych

Skrawki materiałów, cztery zestawy igieł, listy z życzeniami na dzień babci i te od zusu, kieliszki na ważne okazje. Przedmioty bez wartości, totalnie bezcenne. Na pozór niedbale walające się w szafkach, arcyważne. W witrynce, tuż za różańcami znalazłam czekoladkę merci, już białą, owiniętą w papierek z napisem "od Asi, Hiszpania 2009". Sentymentalna choć nie czułostkowa, nie zabrała ze sobą nic.

Nie miał prawie nic prócz dobrego serca. Siwe włosy, spracowane ręce i szczery uśmiech. Opowiadał mi bajkę o zającu, robił musztrę i najlepsze ziemniaki z parownika. Był minimalistą bez ideologii, po prostu nie potrzebował. Ani ubrań, ani zaszczytów. Podpowiadał mi zawsze gdzie zajączek ukrył prezent. Odszedł cicho. zostawił na stole ciepły obiad.

Nie miała prawie nic prócz dobrego serca. Siwe włosy, spracowane ręce i szczery uśmiech. W poniedziałek wielkanocny pozwalała wylewać na siebie wszystkie zapasy wody. Jeździła zielonym rowerem i przygotowywała najlepszy chleb z serem i miodem. Jestem pewna, że oddałaby mi wszystko, gdybym tylko poprosiła. Żegnała się długo, przegrała z rakiem.

Odszedł miesiąc później. Siedział zawsze przy lodówce, zawsze w tym samym miejscu. Był raczej wycofany z naszego dziecięcego świata. Zapamiętałam go raczej jako obserwatora, aniżeli aktywnego uczestnika zabaw. Imiennik mojego Syna.

Odeszli już do lepszej rzeczywistości. W pamięci jak żywi przytulają pomarszczonymi dłońmi, bo nigdy nie brak im było miłości.

Historia zaczęła się na nowo.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz