Blok nr 8

Strony

poniedziałek, 9 maja 2016

Migawki kwietnia


Kiedyś myślałam, że kwiecień to taki piękny miesiąc. Kiedyś myślałam, że brzozy to takie piękne drzewa. Tak było, dopóki moim ulubieńcem kwietnia nie został inhalator. Musieliśmy po raz kolejny zaprzyjaźnić się ze sterydami, żeby usunąć skutki domniemanego ataku pylącej brzozy. Gdy budził mnie nad ranem, tak dobrze mi już znany, kaszel przypominający szczekanie psa, opadały mi ręce. Spoglądałam wtedy wzrokiem frankensteina na męża sycząc przez zęby: on jest znowu chory. Mimo, że leków mam już taki zapas, że całe przedszkole mogłabym wyleczyć, przy trzecim opadaniu rąk pomógł już tylko szpital. Być może ta brzoza jest tak naprawdę Bogu ducha winna, co nie zmienia faktu, że kwiecień po raz kolejny jest jakiś felerny. To druga taka wiosna i przyznam, że zaczynam na nią patrzeć coraz mniej przychylnym okiem. Zamiast napawać się kwiatkami na drzewach, nasłuchuję świszczącego oddechu. A najgorsza jest ta gula, która stoi w gardle i skacze z każdym usłyszanym kaszlnięciem. Po ustabilizowaniu sytuacji z dzieckiem numer jeden przyszła pora na dziecko numer dwa. Maju, bądź dla nas bardziej łaskawy.


2 komentarze:

  1. Widzę, że i u Was wielkie zmiany, sporo przegapiłam! Gratuluję Maluszka :) A kwiecień mieliśmy taki sam, ale w tym roku w końcu jakiś przelom. Zero zapalenia oskrzeli, płuc, zero chorowania! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy! Myślałam, że chociaż maj będzie lepszy, ale dopiero teraz wychodzimy w miarę na prostą, stąd moje milczenie... Pozdrawiamy:)

      Usuń