Blok nr 8

Strony

środa, 3 czerwca 2015

Scopello i Erice, esencja Sycylii

Dzisiaj przyszła pora na nasze najpiękniejsze wspomnienia z Sycylii. Moim pozostanie Scopello. Dawna fabryka tuńczyka położona tuż przy malowniczej plaży. Z każdej podróży, oprócz wielu zdjęć, przywożę jedno bardzo żywe wspomnienie. Dotyczy ono zawsze miejsca, które mnie urzekło, zachwyciło, przyspieszyło bicie serca i wstrzymało nieco oddech. Wciąż żywe jest wspomnienie wschodu słońca na szczycie góry, ponad chmurami Madery. Tak samo żywe pozostanie wspomnienie starej fabryki tuńczyka w północnej Sycylii. Stare mury przetwórni, skały wystające z morza i lazurowa woda. Zapamiętam je na długo. Scopello znajduje się tuż przy wejściu do rezerwatu Zingaro. Trzeba go przemierzać pieszo, a w nagrodę dostaje się góry, lasy i lazurowe morze. Gdy kompan naszych podróży nieco podrośnie, a my zdecydujemy się wrócić na Sycylię, na pewno nie pominiemy tego punktu programu.

Tego samego dnia odwiedziliśmy jeszcze jedno urzekające miejsce. Śmiało mogłoby konkurować ze Scopello o laur najpiękniejszej retrospekcji. Erice, miasto na szczycie góry. Odwiedziliśmy je tuż przed zachodem słońca, wydawało się opuszczone i dziwnie ciche. Wyglądające dokładnie tak jak setki lat temu, gdy zamieszkiwali je Elymowie. Gdy zwiedzaliśmy starą twierdzę znajdowaliśmy się dokładnie w środku chmur, które przemykały pomiędzy nami w szalonym tempie. I czuliśmy się jak w jakiejś włoskiej Transylwanii. Za chwilę, po drugiej stronie wzgórza, obserwowaliśmy skąpane w zachodzącym słońcu wyspy Eolskie i wybrzeże północnej Sycylii. Ważnym punktem programu była również słynna cukiernia Marii Gramatici. Była wychowanką sióstr zakonnych, które niegdyś miały wyłączność na tworzenie lokalnych specjałów, nauczyła się od nich tej sztuki i otworzyła cukiernię. Po obejściu miasta wróciliśmy szybko, by przed zamknięciem, dokupić tych nieziemskich słodkości.  

W naszym planie dnia znalazły się jeszcze Castellamare del Golfo, przybrzeżne miasteczko z pięknymi widokami, gdzie zatrzymaliśmy się tylko na chwilę oraz Capo san Vito, na którego plażach spędziliśmy nieco czasu rozkoszując się śmiechem dziecka, które właśnie znalazło się w piaskowym raju. 





2 komentarze:

  1. Sycylia to ukochane miejsce mojego męża! Byłam we Włoszech kilkanaście razy, ale cały czas nie udało mi się jej odwiedzić :( Twoje zdjęcia przekonują mnie, że warto!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj warto warto! Zdjęcia i tak nie oddają całego mojego zauroczenia tym miejscem :)

    OdpowiedzUsuń