Blok nr 8

Strony

niedziela, 26 stycznia 2014

3/52

Zdążyłam. Zostało jeszcze pół godziny trzeciego tygodnia tego roku. Taką już mam naturę, że robię wszystko na ostatnią chwilę. Jestem pełna podziwu dla ludzi, którzy wstają godzinę wcześniej, tylko po to, żeby się nie spieszyć. Zawsze marzyłam, żeby przed wyjściem do pracy mieć czas na zjedzenie pysznego śniadania, bez poparzenia się kawą, bez nerwowego spoglądania na zegarek i biegania po całym domu. Zawsze marzyłam, żeby nauczyć się na egzamin dwa dni wcześniej, albo żeby kupić prezenty dwa tygodnie przed gwiazdką. To wieczne spóźnienie było również powodem bardziej kryzysowych sytuacji. Jak wiadomo, nie planowałam urodzić wcześniaka, tak więc gdy trafiłam do szpitala, mój jeszcze nienarodzony Syn nie miał ani łóżeczka, ani wózka, ani nawet jednego kaftanika. Jako, że przez pierwszy miesiąc swojego życia nic z tych rzeczy nie potrzebował, znów mi się upiekło. Macierzyństwo przewraca świat do góry nogami. Teraz ciągle trzeba się spieszyć, a ja przynajmniej mam wprawę. O!

Tak więc z lekkim opóźnieniem przystępujemy z Janem do "projektu 52", który u nas przyjmie postać "projektu 49". Już wyjaśniam. 2014 i zarazem pierwszy rok Jasia zatrzymam w obiektywie. Każdy tydzień - zdjęcie. Koniec roku - wow! jak on się zmienił! Mam nadzieję, że wytrwam i tak właśnie to będzie wyglądało. Na dziś Jaś w wersji mocno egzotycznej.

1 komentarz: