Maj mija mi jak oka mgnienie. Podobnie było z kwietniem. Czy to dlatego, że to moje ulubione miesiące, a wszystko co ulubione szybko się kończy? Możliwe. Jednak krótkie zimowe dni były jakieś dłuższe. Podczas gdy ja oglądałam wszystkie kulinarne superprodukcje tvnu, Jaś spał na mnie całymi godzinami. Robiliśmy przerwy na ćwiczenia, karmienie i przewijanie. To był czas niezwykłej bliskości, gdy Jasia nie śmieszyły jeszcze moje głupie miny i podgryzanie boczków. Jakież było moje zdziwienie, gdy pani okulistka na jednej z wizyt uświadomiła mi, że moje dziecko zacznie mnie rozpoznawać za 2 miesiące. Póki co mógł jedynie czuć, że jestem jego, a on jest mój.
Dziś Jaś jest dzieckiem absorbującym moją uwagę niemal w stu procentach. To niesamowite, że interesuje go cały świat, a najbardziej firanki, obrusy, kable i pies. Uśmiech, na który czekaliśmy w nieskończoność wreszcie jest częstym gościem na małej Jasiowej twarzy. Myślę, że on też "czuje jak tu pachnie, tak wygląda chyba raj, a najlepsze miesiące to kwiecień, czerwiec, maj". Chodzimy sobie po dworze, a tam jest przecież cały świat! Tyle do zobaczenia, tyle do dotknięcia, tyle do zrobienia! Chodzimy bez kurtek i kombinezonów (jeszcze 2 miesiące temu nie mogłam sobie wyobrazić Jasia na dworze bez kurtki i czapki), wolni, szczęśliwi i roześmiani. Ach, jak przyjemnie.
Poniżej kilka kwietniowych kadrów. Jak na kwiecień przystało są kwiatki, bazie, liście i motyle. Jest też moja pierwsza pascha, najszybszy obiad i turbomegabio hamburger. Są Jasiowe, całkiem nowe, utensylia kuchenne. No i on, ten najważniejszy, w przemiłym towarzystwie mamy i taty.
Dziś Jaś jest dzieckiem absorbującym moją uwagę niemal w stu procentach. To niesamowite, że interesuje go cały świat, a najbardziej firanki, obrusy, kable i pies. Uśmiech, na który czekaliśmy w nieskończoność wreszcie jest częstym gościem na małej Jasiowej twarzy. Myślę, że on też "czuje jak tu pachnie, tak wygląda chyba raj, a najlepsze miesiące to kwiecień, czerwiec, maj". Chodzimy sobie po dworze, a tam jest przecież cały świat! Tyle do zobaczenia, tyle do dotknięcia, tyle do zrobienia! Chodzimy bez kurtek i kombinezonów (jeszcze 2 miesiące temu nie mogłam sobie wyobrazić Jasia na dworze bez kurtki i czapki), wolni, szczęśliwi i roześmiani. Ach, jak przyjemnie.
Poniżej kilka kwietniowych kadrów. Jak na kwiecień przystało są kwiatki, bazie, liście i motyle. Jest też moja pierwsza pascha, najszybszy obiad i turbomegabio hamburger. Są Jasiowe, całkiem nowe, utensylia kuchenne. No i on, ten najważniejszy, w przemiłym towarzystwie mamy i taty.
Hej, ale mi się podobają twoje zdjęcia :) Jestem tu pierwszy raz, wpadłam przez Mo. Zostanę na dłużej. Bębny to bliski nam instrument. Tatuś moich dziewczynek ma zestaw perkusyjny na strychu. Na razie jednak ich dźwięk bardziej je straszy niż przyciąga :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, zapraszam;)
UsuńKochana, skąd ten piękny talerzyk z furą? ;)
OdpowiedzUsuńTo Rice. Kupiłam tutaj: http://livebeautifully.pl/pl/p/Talerzyk-samochod/1184 :)
UsuńNie wierze - jesteście z Torunia?
OdpowiedzUsuńNiee, na wycieczce byliśmy:)
Usuń