Blok nr 8

Strony

czwartek, 29 maja 2014

19, 20 i 21 tydzień

W Projekcie 52 nastąpiła niemała dezorientacja. Najpierw uciekł mi jeden tydzień, a później z powodu braków sprzętowych, kolejne 2. Dodaję więc dziś 3 zdjęcia i jesteśmy kwita, wychodzę na prostą.


sobota, 24 maja 2014

Jungle drum


Jan jest urodzonym muzykiem. Preferuje bębny oraz instrumenty perkusyjne. Obecnie ćwiczy na puszce po cherrissimo firmy mieszko oraz na profesjonalnym djembe prawie z czarnego lądu. W końcu imię ma po Bachu i Kantym Pawluśkiewiczu, to przecież zobowiązuje. Nie gra na razie na skrzypcach, bo ma mały rozstaw ramion. Jest typem buntownika, dlatego też perkusja wpasowuje się w jego life style. Jak nie ma akurat pod ręką puszki po czekoladkach, albo bębna, to ćwiczy na stole, albo na maminej nodze, albo swojej. Prawdziwy profesjonalista nie ma czasu na odpoczynek. Mój syn od maleńkości realizuje moje niespełnione plany i ambicje grania. Do dziś potrafię jedynie Lulajże Jezuniu na flecie i Po-je-dzie-my-na-łów na keybordzie. Jan nie akceptuje takiej żenady i od razu bierze się do roboty. Ach, duma mamusi! A Wasze maluchy na czym już grają?



- Do nieba?
- Do nieba. Jak tata ma wolne to zawsze jest do nieba. (źródło)




środa, 21 maja 2014

Kwietniowe retrospekcje

Maj mija mi jak oka mgnienie. Podobnie było z kwietniem. Czy to dlatego, że to moje ulubione miesiące, a wszystko co ulubione szybko się kończy? Możliwe. Jednak krótkie zimowe dni były jakieś dłuższe. Podczas gdy ja oglądałam wszystkie kulinarne superprodukcje tvnu, Jaś spał na mnie całymi godzinami. Robiliśmy przerwy na ćwiczenia, karmienie i przewijanie. To był czas niezwykłej bliskości, gdy Jasia nie śmieszyły jeszcze moje głupie miny i podgryzanie boczków. Jakież było moje zdziwienie, gdy pani okulistka na jednej z wizyt uświadomiła mi, że moje dziecko zacznie mnie rozpoznawać za 2 miesiące. Póki co mógł jedynie czuć, że jestem jego, a on jest mój.

Dziś Jaś jest dzieckiem absorbującym moją uwagę niemal w stu procentach. To niesamowite, że interesuje go cały świat, a najbardziej firanki, obrusy, kable i pies. Uśmiech, na który czekaliśmy w nieskończoność wreszcie jest częstym gościem na małej Jasiowej twarzy. Myślę, że on też "czuje jak tu pachnie, tak wygląda chyba raj, a najlepsze miesiące to kwiecień, czerwiec, maj". Chodzimy sobie po dworze, a tam jest przecież cały świat! Tyle do zobaczenia, tyle do dotknięcia, tyle do zrobienia! Chodzimy bez kurtek i kombinezonów (jeszcze 2 miesiące temu nie mogłam sobie wyobrazić Jasia na dworze bez kurtki i czapki), wolni, szczęśliwi i roześmiani. Ach, jak przyjemnie.

Poniżej kilka kwietniowych kadrów. Jak na kwiecień przystało są kwiatki, bazie, liście i motyle. Jest też moja pierwsza pascha, najszybszy obiad i turbomegabio hamburger. Są Jasiowe, całkiem nowe, utensylia kuchenne. No i on, ten najważniejszy, w przemiłym towarzystwie mamy i taty.





























niedziela, 18 maja 2014

Wyprawy epizod ostatni

Ostatniego dnia naszej kwietniówki udało nam się odwiedzić Gdańsk. Rozpoczęliśmy obiadem w Targu Rybnym, gdzie wreszcie uraczyliśmy podniebienia rybą. Restaurację możemy szczerze polecić, bo oprócz tego, że dali nam pyszne jedzenie, pozwolili również poćwiczyć z Jasiem na stole w pustej salce. Szukanie miejsc do rehabilitacji w podróży nie jest łatwe, ale mamy już w tym niemałą wprawę. Obeszliśmy Motławę po obu jej brzegach (nawet dwukrotnie, gdyż bezskutecznie szukaliśmy mostu w pobliżu Fishmarktu. Po prostu nie spodziewaliśmy się, że może go tam nie być...), pomachaliśmy Neptunowi, przeszliśmy się Długim Targiem i uroczą ulicą Mariacką, wstąpiliśmy też do Bazyliki, wypiliśmy jeszcze raz kawę u Sowy, kupiliśmy kanapkę w sklepie i ruszyliśmy w nocną drogę do domu.  

Myślę, że Jaś lubi podróżowanie. Gdy skupia na sobie uwagę rozczulonej gawiedzi, jest zachwycony. Teraz czerpie nieskrywaną przyjemność z przebywania z Babcią i Dziadkiem, ale mam nadzieję, że już niebawem zaserwujemy mu kolejną porcję wspaniałych podróżniczych wrażeń. Mama bardzo by sobie tego życzyła.

A. Dziś Jan kończy 8 miesięcy. Piękne 8.